Często zdarza się tak, a wiem to z doświadczenia (mam dwoje dzieci), że nauka języka w szkole bywa niewystarczająca, aby dziecko dobrze go poznało, czy wręcz polubiło. Niemiecki, to specyficzny język. Na pierwszy rzut oka wydaje się trudny (inaczej wymawiamy słowa, a jeszcze inaczej je piszemy). Nie słyszymy go na co dzień w mediach, czy choćby w piosenkach ulubionych zespołów. O osłuchaniu się z nim nie ma więc praktycznie mowy. Poza tym nauczyciel w szkole nie może zająć się na lekcji każdym uczniem indywidualnie, pochylając się nad jego problemami, czy też pytaniami. To naturalne i powszechne, a jednak często  taki mechanizm prowadzi do powstawania zaległości. To z kolei zniechęca dzieciaki do nauki języka, bo staje się on dla nich coraz mniej zrozumiały. Do każdego dziecka podchodzę więc indywidualnie. Staram się wykryć braki i szybko je zniwelować. Jest to jak najbardziej możliwe. Przykład: z jedną z dziewczynek przerobiłam w krótkim czasie zaległości obejmujące cały poprzedni rok nauki (trafiła do szkoły z językiem niemieckim w klasie piątej i musiała nadrobić zaległości z całej czwartej klasy). Nie przeczę, że jest to również zasługa jej pilności. Jednak przekonałam się już, że nawet najtwardsi sceptycy przychodzący do mnie na początku „za karę” , potrafią dzwonić spontanicznie ze szkoły, chwaląc się dobrym stopniem ze sprawdzianu. Wiem, że język niemiecki można polubić i dobrze go poznać. Wiem też, że nauka może stać się przyjemnością a nie tylko koniecznością zaliczenia przedmiotu.

 

pozdrawiam,

Magda